Piotr Hudała
Najtrudniej pisać o sobie . . .
W 1977 roku na 2, może 3 tygodnie trafiłem do szpitala. Jakaś zakaźna choroba. Rodzice kontaktowali się ze mną wyłącznie przez szpitalne okno, a ponieważ nie było wolnych miejsc na oddziale dziecięcym ustawiono moje łóżko w sali dla dorosłych, pod zlewozmywakiem. Pani pielęgniarka, boleśnie raniąc moją chłopięcą dumę, karała każdą niesubordynację ( do tych super grzecznych chłopczyków nigdy nie należałem ) zabierając mi spodnie. Było okropnie. Ale kiedy już wreszcie przyszła po mnie mama, w pierwszych słowach po opuszczeniu szpitala usłyszała od swojego, wtedy jeszcze małego przedszkolaka: Mamo zostanę lekarzem. Za szpitalnymi drzwiami zostawiłem nie tylko parę łez, mleczną jedynkę i kilka zabawek, których nie wolno było mi zabrać do domu ale również jakiekolwiek wątpliwości co do swojej zawodowej przyszłości.
Miałem ogromne szczęście spotykać na swojej życiowej drodze ludzi nieustannie wspierających mnie w realizacji tego dziecięcego marzenia. Moi Rodzice, zawsze wierząca, że mogę ” . . . jeszcze lepiej . . . ” wychowawczyni Pani mgr Bogusława Marciniak, Pani mgr Alicja Bandrowska, która nauczyła mnie czytać wiersze, profesorowie Ewa Kopiec, Danuta Czura, Celina Demiańczuk, Kazimierz Kopczak, Krystyna Chudzia, którym zawdzięczam sukces na egzaminie wstępnym.
Zwieńczeniem pierwszego roku studiów był staż wakacyjny, który odbywałem na Oddziale Chirurgii Onkologicznej, kierowanym wówczas przez dr n.med. Stanisława Przywarę. Właśnie tam zakochałem się w chirurgii, tam poznałem swojego Mistrza dr n.med Aleksandra Sachanbińskiego, który pokazał mi podstawy chirurgicznego rzemiosła i pozwolił zszyć samodzielnie pierwszą ranę. Bardzo chciałem związać swoją przyszłość właśnie z onkologią. Los chciał jednak inaczej i kiedy skończyłem studia nie było etatu dla nowego lekarza.
Zespół do nowo powstałego Oddziału Chirurgii Szczękowo-Twarzowej kompletował dr n.med. Roman Sadowski i to właśnie ”pod jego skrzydła” dostałem się w październiku 1999 roku. Pan doktor, absolwent dwóch kierunków Akademii Medycznej już w pierwszej rozmowie zapytał czy jestem gotów ”dostudiować” stomatologię. Zamieniłem studiowane wówczas zaocznie prawo na stomatologię i dzięki przychylności i pomocy swojego szefa uzyskałem drugi dyplom AM.
Rozpoczął się wtedy bardzo trudny okres mojego życie, kiedy musiałem godzić obowiązki przygotowującego się do egzaminu lekarza Oddziału Chirurgii Szczękowo-Twarzowej z obowiązkami świeżo upieczonego dentysty i ojca – na świat w sierpniu 2005 przyszedł Maciek.
W 2007 roku zdałem egzamin specjalizacyjny. Nie byłoby to możliwe bez przychylności prof. Jana Wnukiewcza oraz wielkiego wsparcia dr Romana Sadowskiego, który pozostając do dziś moim ordynatorem stanowi wciąż żywą inspirację do zgłębiania tajników chirurgii głowy i szyi. Jeszcze raz wielkie dzięki Szefie !
Znajomość i już pewne praktyczne doświadczenie w chirurgii jamy ustnej z pewnością pomogły na starcie mojej przygody ze stomatologią niemniej pierwsze kroki w leczeniu zębów, planowaniu i wykonywaniu prac protetycznych stawiałam w Kluczborku w gabinecie Pani dr Marii Fiutak. Na początku mojej dentystycznej drogi bardzo wspierał mnie Tomek Cisiecki. Z jego odejściem do dziś nie potrafię się pogodzić . . .
W Opolu zacząłem pracować w 2006 roku najpierw w praktyce PRESTIGE dr Doroty Bartosz-Gabalewicz, później już pod własnym ”szyldem” w gabinecie przy ulicy Jankowskiego i Kościuszki. W lipcu 2011 urodził się Jasiek
W styczniu 2013 roku w moim dziecięcym pokoju, dokładnie w miejscu gdzie na stole grałem z kolegami w pig-ponga stanął unit dentystyczny. W lutym przyjąłem pierwszego pacjenta rozpoczynając kolejny etap swojej zawodowej drogi, na którą Państwa serdecznie zapraszam.